Pomóż w opracowaniu witryny, udostępniając artykuł znajomym!

Odkąd pamiętam, mój ojciec zawsze był zapalonym wędkarzem. W każdy weekend chodził nad lokalną rzekę, aby spędzać czas zarzucając wędkę. Ale z wiekiem jego stan zdrowia znacznie się pogorszył, a lekarze zabronili mu przechłodzenia i przepracowania. Dlatego łowienie ryb stopniowo schodziło na drugi plan.

Zbawienie od bolesnej tęsknoty

Na początku tata nie bardzo przejmował się brakiem zwykłego wypoczynku. Wydawało mu się, że w domu jest wiele innych zajęć, którym można poświęcić uwagę. Ale stopniowo dobry nastrój został zastąpiony apatią, a ojciec z wesołego i towarzyskiego człowieka zmienił się w zrzędliwego i wiecznie niezadowolonego starca.

Nie wiedziałam jak pomóc cierpiącemu ojcu. Do początku upałów było jeszcze daleko, więc nawet bierne łowienie jest dla niego przeciwwskazane. I wtedy przyszedł mi do głowy genialny pomysł. Postanowiłem zainteresować tatę komputerowym symulatorem wędkowania.

Na początku mój ojciec przyjął moją propozycję z wrogością, nazywając grę w łowienie ryb głupotą. Ale gdy tylko zobaczył, o co toczy się gra, dosłownie zapłonął z podniecenia. Duży ekran komputera sprawiał, że wędkarstwo bardzo przypominało rzeczywistość, tyle że jednocześnie ojciec nie musiał wychodzić z mieszkania.

Coś poszło nie tak

Radość ojca była tak szczera, że mimowolnie poruszyła wszystkich domowników. Uważnie spojrzał na ekran, obserwując nieruchomą wędkę. Kilka razy szarpnął myszą, żeby wyciągnąć dziobającą rybę, ale przegapił ten moment. Radziłam mu, żeby się nie poddawał i wyobrażał sobie, że nie jest w domu, tylko na prawdziwym wyprawie wędkarskiej.

Najwyraźniej tata wziął moje rady zbyt dosłownie, bo po około pół godzinie gry zaczął aktywnie łowić.Jednocześnie każdej „zdobyczy” towarzyszyły głośne okrzyki wyrażające radość wirtualnego wędkarza. I w takim momencie, próbując zrobić kolejny hak, za mocno pociągnął mysz komputerową.

I muszę powiedzieć, że była podkablowana, więc „zakorzeniła się” w ostrym ruchu ojca. I kiedy tata siedział z oszołomioną miną, ryba zsunęła się z haczyka. Byłem tak rozbawiony tym, co zobaczyłem, że przez długi czas nie mogłem powstrzymać się od śmiechu na widok mojego taty. Nie był bardzo zdenerwowany tym incydentem, ale obiecał, że w przyszłości będzie zachowywał się bardziej powściągliwie.

Kupiłem mysz tego samego dnia i pomyślnie podłączyłem ją do komputera. Ojciec znów zaczął bawić się w wirtualne łowienie, poświęcając na to co najmniej dwie godziny dziennie. A wczoraj zwrócił się do mnie z prośbą o zainstalowanie dla niego symulatora polowania, a ja z szoku nie znalazłem odpowiedzi. Aż strach pomyśleć, do czego doprowadzi ten „eksperyment”.

Pomóż w opracowaniu witryny, udostępniając artykuł znajomym!