Pomóż w opracowaniu witryny, udostępniając artykuł znajomym!

Nigdy bym nie pomyślała, że drobne usterki w działaniu laptopa doprowadzą do jego awarii. Co więcej, popadł w ruinę nie z mojej winy, ale z powodu niedbałości pracowników serwisu, któremu przekazałem sprzęt do diagnostyki. Sami mistrzowie zapewniali do końca, że przyjęli komputer osobisty w opłakanym stanie i na znak pojednania obiecali nie brać ode mnie pieniędzy za pracę.

Mój wentylator w laptopie jest zatkany

Mój laptop nagle zaczął się zamrażać i szybko nagrzewać, z czego wywnioskowałem, że jego wentylator jest zakurzony. Między innymi niektóre klucze zaczęły się w nim grzęznąć, więc postanowiłem zanieść go do serwisu.Szczerze mówiąc, mogłem sam rozwiązać problemy, ale pomyślałem, że fachowcy zrobią to szybciej. Nie chciałam spędzać zbyt dużo czasu na takich bzdurach, bo praca była pełna blokad.

Poszedłem więc do najbliższego warsztatu AGD. Tam przywitali mnie bardzo sympatyczni konsultanci, którzy wysłuchali moich skarg na awarie laptopa i szybko oddali go do naprawy. Przed wypisaniem czeku na diagnostykę mistrz włączył komputer, aby upewnić się, że działa. Potwierdził, że 5 klawiszy to trochę złom, a wentylator jest za głośny. Rachunek wykazał wszystkie wady, w tym kilka rys na pokrywie laptopa. Na tym się rozstali.

3 dni później pojechałem do serwisu po sprzęt. Pomyślałem, że ten czas będzie więcej niż wystarczający, aby naprawić takie drobne problemy. Czyszczenie wentylatora i wymiana kilku klawiszy nie jest aż tak pracochłonnym zajęciem. Ale widocznie myliłem się w rozumowaniu, bo laptopa nie dano mi tego dnia.Jeden z konsultantów warsztatu powiedział, że został przeniesiony do innego biura, ponieważ sami nie mają czasu na obsługę dużego strumienia zamówień.

Byłem oczywiście oburzony, ale od razu obiecali mi zniżkę za spowodowane niedogodności. Uspokoiłem się i wróciłem do domu. Uznałem, że jeszcze dwa dni nie wpłyną znacząco na moją działalność biznesową, chociaż bardzo potrzebowałem wtedy laptopa. Ze względu na jego nieobecność musiałam zostać do późna w pracy, aby dokończyć raporty okresowe.

Musiałem iść do prawnika

Niestety ani w dzień, ani w pięć laptop nie został mi zwrócony. Nie udzielili mi żadnych zrozumiałych wyjaśnień na temat obecnej sytuacji, ale zapewnili mnie, że z moim komputerem osobistym wszystko jest w porządku. I dopiero gdy straciłam panowanie nad sobą i nakrzyczałam na kierownika, w końcu przywieźli mi powierzony im sprzęt. Po winnym spojrzeniu pracowników ośrodka wywnioskowałem, że coś jest nie tak z laptopem. I rzeczywiście, nie dość, że nie wymienili zakleszczonych guzików, to jeszcze coś zepsuli.Laptop po prostu się nie włączył.

Mistrz z poczuciem winy zaczął mi tłumaczyć, że problemy z techniką to nie jego wina. Podobno przywiozłem laptopa w takim samym stanie, ale on po prostu nie potrafił go naprawić. W końcu pracownik serwisu postanowił udawać szlachcica i obiecał nie brać ode mnie pieniędzy na „naprawy”. Byłem niesamowicie zły. Musiałem iść do szefa wyjaśnić okoliczności tego, co się z nim dzieje. Dałem mu paragon, w którym było czarno na białym napisane, że laptop dotarł do warsztatu sprawny.

Podróż do szefa niczego nie rozwiązała, gdyż twierdził, że komputer mógł się włączyć przypadkowo. I wyrażając całkowite zaufanie do kompetencji swoich podwładnych, wyrzucił mnie za drzwi. Nie tolerowałem takiej zuchwałości i poszedłem prosto do prawnika. Jego usługi kosztowały mnie sporo grosza, ale byłem zdecydowany ukarać bezczelną firmę zajmującą się naprawą małych urządzeń i elektroniki. Wziąłem na warsztat kopię pozwu sporządzonego przez prawnika, aby pokazać im powagę moich intencji.

Następnego dnia dostałam telefon z nieszczęsnego centrum z prośbą o pójście na spokoj. Jako odszkodowanie za szkodę niemajątkową zaproponowali zapłatę kwoty równej kosztowi mojego laptopa. Taki układ mi odpowiadał, więc od razu po otrzymaniu pieniędzy wycofałem reklamację.

I dość pomyślnie rozwiązałem problem z laptopem w innym warsztacie. Jak się okazało, poprzedni mechanik uszkodził kilka przewodów, gdy próbował przedmuchać wentylator. Awaria okazała się nieznaczna, więc dosłownie dzień później mogłem znowu w pełni korzystać z komputera.

Pomóż w opracowaniu witryny, udostępniając artykuł znajomym!